wtorek, 3 września 2013

Idę, idę... a tu mur.

W końcu podniosłam głowę. W przenośni i dosłownie.
Los chce żebym zrezygnowała ze swoich marzeń? MAM SIĘ PODDAĆ??

O nie, co to to nie... Mogę co najwyżej odłożyć te marzenia na później :)
Każdy, nawet największy wojownik, ma chwile słabości, ale ważne żeby wziąć oddech i się nie zatrzymywać! 
Niestety, ja na jakiś czas stanęłam w miejscu. Obiecywałam sobie że to będzie tylko chwila, a potem chwycę ten zrzucony na mnie bagaż i wbrew wszystkiemu (i wszystkim!) ruszę dalej. 
Lepiej późno, niż wcale.
Widok sufitu w moim pokoju już mi się znudził.
Whitney nie spodziewała się, że 11 lutego zje swoje ostatnie śniadanie, bo pewnie gdyby wiedziała nie marnowałaby czasu na jedzenie.

 Ja, swojego zmarnowałam już wystarczająco dużo, a śniadań mam zamiar jeszcze zjeść tysiące. Tak ogromny mam apetyt na życie.

Wyrósł przede mną mur. Wydaje się naprawdę wielki. Zawsze kiepsko skakałam (skok przez kozła to chyba jedyny sprawdzian na WF z którego miałam ocenę niższą niż bardzo dobry), a wspinaczki po prostu nie lubię. Nie mam innego wyjścia, muszę się cofnąć, wziąć rozbieg i przebić ten mur głową. Mam nadzieję że zbyt mocno się nie poobijam. 

Ciągle powtarzam wszystkim moim znajomym: DOBRO ZAWSZE WRACA! Bo to prawda! Nawet na moment nie przestałam w to wierzyć. Czasami tylko to dobro, gdzieś się zawierusza i nie trafia tam gdzie powinno. Świat nie znosi próżni, więc zapewne zatrzymuje się wtedy na dłużej u kogoś innego, a to oznacza że i tak jest o jednego szczęśliwego człowieka na Ziemi więcej :)
 
Oficjalnie, te najdziwniejsze wakacje w moim życiu uważam za zakończone. Koniec urlopu od życia. Choćby nie wiadomo co się miało jeszcze wydarzyć, koniec z wymówkami. Znowu przejmuję kontrolę. Pora zmierzyć się z tym murem.


PS. Nie marnujcie czasu na ludzi i sytuacje które sprawiają że czujecie się źle!!
Trzymajcie się uporczywie tego co WAM sprawia radość. Nie rezygnujcie z rzeczy które lubicie, bo czas nie stanie w miejscu, a nigdy nie wiecie kiedy jecie ostatnie śniadanie.

PS. 2. Nie bójcie się pokonywać swojego muru. Przy pierwszej konfrontacji, może się wydawać gigantyczny, ale w końcu nie taki mur straszny jak go (po)malują :) 

Jak nie głową to skokiem, jak nie skokiem to idźcie po drabinę!

PS. 3. Trzymajcie za mnie kciuki.




P"Lost touch with my soul
I had nowhere to turn
I had nowhere to go
Lost sight of my dream
Thought it would be the end of me, uh
I thought i'd never make it through
I had no hope to hold on to, I
I thought I would break

CHORUS:
I didn't know my own strength
and I crashed down and I tumbled
but I did not crumble
I got through all the pain
I didn't know my own strength
Survived my darkest hour
My faith kept me alive
I picked myself back up
hold my head up high
I was not built to break
I didn't know my strength, oh

VERSE 2:
Found hope in my heart
I found the light to life
My way out of the dark
Found all that I need
Here Inside of me
Oh, I thought i'd never find my way
I thought i'd never lift that weight
I thought I would break."


Słowa: http://www.tekstowo.pl/piosenka,whitney_houston,i_didn_t_know_my_own_strength.html
(Tu znajdziecie równie przetłumaczoną wersję tej piosenki!)







1 komentarz:

  1. Judyta Kowalczyk3 września 2013 22:25

    Tak trzymaj kochana! Już o tym rozmawiałyśmy że nie wolno rezygnować z marzeń. Nieważne jak bardzo trza się nad nimi napracowac i ile czasu na nie czekac. Nie wolno i już!

    OdpowiedzUsuń