środa, 18 września 2013

Triathlon... DZIEŃ #1

Długo patrzyłam z boku.
Uczestniczyłam we wszystkich przygotowaniach Fryty do zawodów.
Kibicowałam wiernie i w pełni akceptowałam ciągłe treningi.
Czasami nie widziałam swojego chłopaka przez kilkanaście dni i nic na to nie mogłam poradzić. Jednostki treningowe musiały być odhaczone według planu. Kino może poczekać.
Patrzyłam, patrzyłam i z każdym dniem czułam że coraz bardziej staje się członkiem tego pokręconego świata.
Najpierw zaczęłam chodzić z Frytą na basen. Szybko pokochałam te zajęcia, bo są one naprawdę świetnie prowadzone. Poza tym wychodząc z basenu rano, po 1,5 godziny pływania, dzień od razu wydaje się piękniejszy.
Trochę biegaliśmy (a raczej truchtaliśmy, bo moje tempo należy do tych z zakresu spacerowego!)
W końcu stało się to, co wisiało w powietrzu od dłuższego czasu.


Oficjalnie dołączyłam do projektu BE3 :) 

Trzymam w ręce karnet.
Pod okiem zawodowców z klubu CityZen zaczynam swoją przygodę z triathlonem.
Marcin Frąszczak (Fryta) zaraził mnie swoją pasją i swoją determinacją.
Wszyscy z otoczenia ostrzegają mnie że "rzucam się na głęboką wodę", bo zaczynam praktycznie od zera (Fryt zaczynając był miliooooon razy bardziej wysportowany, no i nie miał sylwetki klopsika jak ja :P)
Kompletnie mnie to nie zraża.
Chcę zmienić swoje ciało i zahartować umysł.
Na razie kazano mi się skupić głównie na pływaniu i na rowerze.
O bieganiu mam zapomnieć, póki nie zrzucę zbędnych kilogramów. Dodatkowe kilogramy to dodatkowe obciążenie dla stawów.
Ufam ekipie CityZen bo są to naprawdę 100% profesjonaliści.
Zapewne co jakiś czas będę się z Wami dzielić moimi postępami.
Jestem podekscytowana, ale i lekko przerażona, bo patrząc na Marcina i jego znajomych z klubu widzę jak bardzo silnym psychicznie trzeba być, aby pokonywać samego siebie. Bo o to chodzi w tym sporcie. Walczysz dla siebie. Walczysz aby udowodnić sobie że możesz, że dasz radę.



Frąszczu, przekazując mi karnet uśmiechnął się i powiedział: 
"Teraz nie możesz mi zrobić wstydu! Nie zawiedź mnie". 

No i nie mam już wyjścia. Co jak co, ale mojego Fryty zawieść nie mogę :)



Mój cel: 
LOTTO POZnan* Triathlon 2014
Dystans krótki- 1/4 Ironman:
pływanie 950 m
rower 45 km
bieg 10,55km
Limit czasu: 4 godziny.
Zostało mi 310 dni...



P.S. Dołączam link do wywiadu z Bogumiłem Głuszkowskim, szefem klubu CityZen. To on, trochę ponad pół roku temu porwał mi chłopaka i zaraził go pasją do triathlonu. Teraz ta choroba przeszła na mnie :D Niezwykle inspirujący człowiek.

http://www.kibicpoznanski.pl/sport-amatorski/147-bogumil-gluszkowski-triathlonista-trener-dyscyplina-daje-wolnosc.html?fb_action_ids=10200916515087853&fb_action_types=og.likes&fb_source=other_multiline&action_object_map={%2210200916515087853%22%3A716445918372475}&action_type_map={%2210200916515087853%22%3A%22og.likes%22}&action_ref_map=[]

NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH!!!!!
SĄ TYLKO TE TRUDNIEJSZE DO OSIĄGNIĘCIA :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz