sobota, 14 września 2013

TVN "Lekarze" S03E01

W tym poście nie mam zamiaru pisać na temat samego serialu "Lekarze". Nie chcę oceniać czy jest on ciekawy, wartościowy, nudny, tandetny, bo zapewne każdy ma na ten temat swoje zdanie.
Obejrzałam najnowszy odcinek 3 sezonu i poza całą medyczną (pseudomedyczną) otoczką, jeden fragment tego odcinka skłonił mnie do refleksji...

Jeśli czyta tego posta ktoś kto lubi ten serial, a nie oglądał jeszcze 1. odcinka 3 serii, to polecam zamknąć mojego bloga, udać się do serwisu tvnplayer i najpierw obejrzeć odcinek!
Żeby potem nie było że nie ostrzegałam... chyba że ktoś woli z góry widzieć co się wydarzy :)

Zanim zacznę, chciałabym opisać całą sytuację, tak żeby każdy wiedział o co właściwie chodzi.
Dla leniwych, którym nie chce się czytać, podaję link:
http://tvnplayer.pl/seriale-online/lekarze-odcinki,981/odcinek-1,S03E01,21710.html
Scena od  28:54!

Beata [lekarka, anestezjolog] siedzi w kawiarni i czyta książkę. Przy innym stoliku młody mężczyzna dość uporczywie przygląda się naszej bohaterce. Po chwili podchodzi do stolika Beaty i pyta:
-Przepraszam, można się dosiąść? Tam [wskazując na swój stolik] strasznie świeci słońce.
-W porządku możemy się zamienić, nie ma problemu.
Beata zaczyna pakować swoje rzeczy.
-Nie! Nie! Proszę zostać.
Mężczyzna przysiada się do stolika Beaty i mimo jej niezbyt zadowolonej miny dodaje:
-Co to za książka?
Beata zamiast odpowiedzieć, nonszalancko pokazuje jemu okładkę z tytułem "O śmierci i odrodzeniu".
-Można?- pyta mężczyzna.
Beata podaje mu książkę.
Nieznajomy przerzuca kartki, po czym dodaje ironicznie:
-Co można ciekawego napisać o śmierci? Koniec. Biała ściana i już.
Beata lekko poirytowana odpowiada:
-No widzi Pan, a niektórzy wierzą że jest coś dalej.
-Ten facet [autor książki] tak twierdzi?
-No, na przykład on.
-To musi się nieźle sprzedawać wśród umierających.
-A to już Pana punkt widzenia- mówi wyraźnie zdenerwowana Beata.
-A jaki jest Pani?- pyta nachalnie mężczyzna
-Co? Punkt widzenia?
-Tak.
-Że można się do tego jakoś przygotować.
-Ale po co?
-Żeby się mniej bać.
-Ale każdy się boi umierać.
-Przepraszam, ale Pan unika słońca, czy szuka towarzystwa?
Chłopak uśmiecha się, po czym wstaje i w geście powitalnym, podając rękę, mówi:
-Przepraszam, nie przedstawiłem się. Filip.
Beata nie reaguje na wyciągniętą dłoń i z wyraźną niechęcią odpowiada:
-Super, ok.
Po czym wstaje i szybko zbiera się do wyjścia.
Mężczyzna próbuje ją zatrzymać:
-A może jeszcze jedna kawa?
-Nie, dzięki.
-Albo coś Pani zje?
-Nie, dziękuję muszę lecieć.
Beata pakuje swoje rzeczy i wyciąga pieniądze żeby zapłacić za kawę. Jest rozdrażniona i ewidentnie nie ma ochoty na dalszą rozmowę z nieznajomym.
Ten spokojnym, ale lekko błagalnym tonem dodaje:
-Proszę zostać.
-Słucham? - pyta rozbawiona tą prośbą młoda lekarka.
Chłopak uśmiecha się i dodaje:
-Proszę zostać, to dla mnie ważne.
-Długo Pan wymyślał ten bajer?
Chłopak marszcząc czoło, pyta zaskoczony:
-Jaki bajer?
Beata wyśmiewa go, a on z poważną miną dodaje:
-Ja po prostu nie chce zostać sam.
-Chryste. Podryw na ofiarę losu? Świetnie. Dziękuję, ale nie jestem zainteresowana.
-Ale ja Pani nie podrywam.
Beata wyprowadzona z równowagi, odpowiada:
-To tym gorzej. Do widzenia.
Po czym pospiesznie wychodzi z kawiarni.

Pod koniec odcinka, czyli de facto tego samego dnia, na stół operacyjny trafia samobójca. Skok z wysokości. Beata szykując pacjenta do operacji rozpoznaje w nim nieznajomego z kawiarni.

Młoda Pani anestezjolog obwinia się, być może słusznie, za to że nie została z tym mężczyzną. Może rozmowa z nim odwiodła by go od próby samobójczej? Może gdyby tylko została te kilka minut dłużej on miałby szansę porozmawiać z kimś i dzięki temu inaczej spojrzałby na swoje problemy?
Może...
...a może tak naprawdę ten nieznajomy miał wobec Beaty złe zamiary? Może chciał ją zgwałcić, albo skrzywdzić? Nie nadaremno rodzice nas uczą by nie rozmawiać z nieznajomymi.

Tak naprawdę nie wiemy nic.

Każdego dnia mijamy setki ludzi. Być może wśród nich jest osoba która potrzebuje pomocy?
Być może właśnie nieświadomie spojrzeliśmy na kogoś kto sięgnął osobistego dna i nie bardzo wie jak się podnieść?

Nie jesteśmy jasnowidzami. Nie potrafimy czytać w myślach. Nie możemy też martwić się o los wszystkich załamanych ludzi tego świata.
Ale czy nie zdarzyło się Wam, że ktoś poprosił Was o pomoc?
Konkretny sygnał.
POTRZEBUJĘ POMOCY!
Ile razy rzuciliście wszystko, zatrzymaliście się na chwilę i faktycznie zostaliście z taką osobą?
Nie mam czasu.
Spieszę się.
Teraz nie mogę.
Pogadamy jutro.
Idź do ... On/ona Ci pomoże.

Sama się zastanawiam... a co jeśli jutra nie będzie? Co jeśli osoba która prosi o pomoc, potrzebuje jej tu i teraz. 
Nie, jutro. 
Nie, za chwilę. 
TERAZ!
Czasami wystarczy zwykła rozmowa. Kilka słów, a nawet samo przebywanie z daną osobą. Żal nam pięciu minut, a dla kogoś to może być ostatnie koło ratunkowe przed jeszcze gorszym upadkiem. 
Wszyscy się gdzieś spieszą. Jesteśmy ciągle w biegu i zapominamy o tym, że dookoła są inni ludzie.

Inne osoby zaczynamy doceniać dopiero gdy sami ich potrzebujemy. Może warto rozejrzeć się czasami dookoła i zobaczyć czy tuż obok nas nie ma kogoś komu jesteśmy w stanie pomóc?
Pomoc to nie tylko kwestia materialna. Najczęściej wystarczy sama obecność drugiej osoby. 


Nie bójcie się prosić o pomoc! Jeśli większość znajomych odwróci się plecami, zweryfikujecie naprawdę wartościowych ludzi.
Nie bójcie się pomagać! Osoba, która potrzebuje wsparcia sama Wam da do zrozumienia czy chce pogadać, wyjść na imprezę, czy posiedzieć w milczeniu. 

Często w życiu jest tak, że duża grupa znajomych z którymi spędzamy czas codziennie, nagle w obliczu poważniejszych problemów zaczyna się zmniejszać. Kiedy Ty kompletnie tracisz chęć do rozmowy z kimkolwiek, chwilowo odcinasz się, większość osób po prostu się ulatnia. Zostają tylko Ci najprawdziwsi przyjaciele. Tylko oni są na tyle wytrwali żeby mimo Twojej powierzchownej obojętności, być przy Tobie i razem z Tobą przeczekać te gorsze chwile.

Z tego miejsca chciałabym bardzo podziękować wszystkim którzy kiedykolwiek (a zwłaszcza w te wakacje!) poświęcili choć 10 sekund swojego życia dla mnie. Zabrałam Wam cenny czas, którego nie jestem w stanie Wam oddać, ale pamiętajcie:
dobro zawsze wraca ♥ 
"Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". 
Święte słowa :)


Nie odmawiajcie (zwłaszcza) bliskim Wam osobom pomocy! 

Nigdy nie wiecie kiedy to Wy będziecie jej potrzebować.


PS. Chwilę po opublikowaniu tego posta, jako komentarz bliska mi osoba (ściskam Cię mocno Karolina i dziękuję że jesteś!) wysłała mi ten filmik: 

Postanowiłam dodać go ponieważ idealnie odzwierciedla to co próbuję Wam przekazać. Właśnie tak ja widzę świat... 
a przynajmniej chcę wierzyć że tak jest.
Może jestem naiwna i kiedyś otaczająca mnie, wyidealizowana bańka na temat życia, pęknie.
Póki mam siłę, żeby przeciwstawiać się wszystkiemu co negatywne, będę powtarzać do znudzenia...
DOBRO ZAWSZE WRACA.

1 komentarz:

  1. Elo dobro zawsze do Ciebie powraca i jesteś zwyciężcą!!

    http://www.youtube.com/watch?v=tvbyY7oMT2E

    SUPER BLOG wpadam codziennie i czekam na wpisy <3

    OdpowiedzUsuń