sobota, 17 sierpnia 2013

LGBT, NO H8...

Zanim zacznę... WOW! 24 godziny po opublikowaniu pierwszego wpisu i już ponad 450 wyświetleń? Niesamowite! Spodziewałam się liczb rzędu : kilkanaście, a tutaj taka niespodzianka.
Dziękuję i ślę uśmiech, każdemu to zajrzał tu choćby na chwilę :)

Dodałam do bloga playlistę. Pasek u góry ekranu. Nie chcę nikogo atakować wybranymi przeze mnie utworami dlatego muzyka nie włącza się automatycznie. Masz ochotę posłuchać? Włącz play :) Nic na siłę.

Wróćmy do tematu.
LGBT, czyli lesbijki, geje, biseksualiści, osoby transgenderyczne, w tym transseksualiści. 
Temat przewałkowany na wszystkie możliwe sposoby. Dla jednych to WCIĄŻ "choroba" którą trzeba wyleczyć, dla innych JUŻ powód do paradowania w stringach po centrach europejskich miast. 
Uprzedzając pytania ludzi, którzy mnie osobiście nie znają: jestem osobą heteroseksualną, od prawie 6 lat związaną z jednym mężczyzną. W tym poście nie mam zamiaru pisać nic odkrywczego, ani przytaczać naukowych doniesień. Nie mam zamiaru zmuszać nikogo do tolerowania osób o odmiennej orientacji seksualnej. Wreszcie, nie mam zamiaru usprawiedliwiać (często wulgarnego) zachowania niektórych osób ze środowiska LGBT. Chcę po prostu wyrazić swoją opinię, a może też dowiedzieć się co Wy na ten temat myślicie?

Szczęście. Każdy ma do niego prawo, a życie mamy tylko jedno. Nic więc dziwnego że ludzie szukają rzeczy, osób, doznań, które mają im to poczucie szczęścia zapewnić. Dla jednej osoby szczęściem dziś okaże się łyk czystej wody. Dla innej awans w pracy, wygrany mecz ulubionej drużyny, a dla jeszcze innej widok ukochanej osoby, czy pierwsze słowo dziecka. To co sprawia nam radość i wywołuje uśmiech jest tak niewyobrażalnie subiektywne że nie sposób tego zmierzyć miarą, a tym bardziej ujednolicić, czy choćby wymienić. Co więcej, to co sprawia nam radość dziś, niekoniecznie musi nas uszczęśliwiać za 10, czy 15 lat.

Każdy człowiek ma własne zasady i własne metody szukania szczęścia na danym etapie życia. Większość ludzi, w pewien sposób, ogranicza religia, innych własne granice i wewnętrzne poczucie moralności. Czy nasze własne zasady mogą być powodem do pochopnej i niesprawiedliwej oceny innych osób?

Przyczepię się do religii katolickiej (zdaję sobie sprawę że wielu osobom się tym narażę). Spora liczba osób wierzących, co gorsza, wypowiadających się publicznie, potrafi niemalże w jednym zdaniu powiedzieć: "Kochaj bliźniego swego", a po przecinku dodać że homoseksualiści to degeneraci społeczni, margines niezasługujący na jakikolwiek szacunek. Czy można być większym hipokrytą? 

Każdy ma prawo żyć tak jak jemu jest wygodnie. (Oczywiście mam na myśli osoby zdrowe psychicznie, dojrzałe społecznie i moralnie. Osoba której celem życiowym i powodem do radości jest zastrzelenie 100 osób np. podczas premiery jakiegoś filmu, nie ma prawa w ogóle przebywać na wolności! Mam nadzieję że to jest jasne dla każdego kto to czyta).
Możemy się nie zgadzać z czyimś zachowaniem. Możemy nie akceptować czyjegoś wyboru, ale nie mamy prawa odbierać takiej osobie prawa do szczęśliwego życia.
Osobiście nie popieram wulgarnego zachowania, które niestety jest częste wśród ludzi ze środowiska LGBT. Nie podoba mi się gdy jakaś para (nie ważne czy jest to para homo czy hetero) okazuje sobie uczucia w taki sposób, że nie przyglądając się, mam tę wątpliwą przyjemność oglądać ich gardła, języki, lub co gorsza narządy płciowe. Uważam że tego typu zachowanie, niestety, działa na niekorzyść środowiska LGBT. Zamiast szerzenia tolerancji i równości, efekt jest odwrotny. Ludzie zaczynają kojarzyć środowisko homoseksualne z publicznymi, prymitywnymi, seksualnymi zachowaniami.
Mało kto później daje się przekonać że jednak większość ludzi LGBT chce po prostu żyć normalnie.

Napisałam że mi się to nie podoba, bo jest to niezgodne z moimi własnymi zasadami, ale nie napisałam że tych ludzi nie szanuję! Ot różnica, której wielu ludzi nie rozumie, albo nie chce zrozumieć. Jeśli coś lub ktoś wykracza poza nasze własne zasady, większość ma tendencję do atakowania i automatycznego marginalizowania. 
Czy to że ktoś jest gejem i żyje w szczęśliwym związku, co jest potępiane np. przez naszą religię oznacza że mamy prawo uważać tę osobę za gorszą od nas? NIE! 
Czy to że ktoś urodził się mężczyzną, ale wewnętrznie czuł się kobietą, (co nam może nie mieścić się w głowie), oznacza że mamy prawo wyzywać go, wyśmiewać się, obrażać? NIE!
Czy to że ktoś myśli inaczej niż my, oznacza że możemy go automatycznie uznać za chorego umysłowo? NIE!

KIM MY JESTEŚMY ŻEBY ODBIERAĆ INNYM LUDZIOM PRAWO DO SZCZĘŚCIA? 
Z doświadczenia wiem że wiele osób boi się wyjawić swoją orientację seksualną. Wcale się im nie dziwię. Większość z nich to najnormalniejsi w świecie ludzie, którzy (co pewnie niektórych może nadal dziwić!) jedzą to co wszyscy, pracują tak jak wszyscy, spędzają czas tak jak wszyscy. Ich dotyk, czy zwykłe podanie ręki nie parzy. Czuję się lekko zażenowana że o tym piszę, ale niestety spotkałam się z opiniami: "nie podam ręki pedałowi bo mnie czymś zarazi". Dość często to powtarzam, ale naprawdę smuci mnie że w XXI wieku nadal są osoby które twierdzą że homoseksualizm to choroba którą należy leczyć.
Przeraża mnie również fakt, że żyjemy w społeczeństwie w którym ludzie potrafią skopać kogoś do nieprzytomności, tylko dlatego że miał na sobie stereotypowy różowy sweter. 
Zawsze się zastanawiam... W czym nam przeszkadza wymalowany mężczyzna w szpilkach? Razi Cię taki widok? Obrzydza Cię to? 
TO NIE PATRZ! ZOSTAW TĘ OSOBĘ W SPOKOJU! ODWRÓĆ SIĘ I ZAJMIJ SIĘ SOBĄ! Oceniajmy ludzi za to co robią, a nie za to jak wyglądają!
Kurcze... każdy z nas ma tylko 100 lat życia. (Każdemu życzę żeby to było aż sto lat!) 

STO LAT żeby skończyć szkołę, znaleźć pracę. STO LAT żeby odnaleźć swoje powołanie i być po prostu szczęśliwym człowiekiem. To jest naprawdę mało czasu. Przecież uprzykrzając życie innym i krzywdząc ich poprzez nasze negatywne, obraźliwe opinie, a co najgorsze prześladując ich, TRACIMY NASZ WŁASNY CZAS. Kto nam ten czas zwróci?

Może następnym razem zamiast nabijać się z transwestyty, czy pokazywać palcami geja/lesbijkę, zróbmy coś pożytecznego dla siebie, albo dla jakiejś bliskiej nam osoby. Czas ucieka... Jesteśmy wszyscy tylko ludźmi. 
Każdy z nas szuka w życiu szczęścia na SWÓJ sposób, więc nie odbierajmy szczęścia innym.

Jesteś osobą ze środowiska LGBT?
NIE ZMIENIAJ SIĘ! BĄDŹ SOBĄ... Jak to mówi moja ukochana Jessie J: "Always be true to who YOU are!" Bez względu na to co mówią ludzie. Bez względu na to co się dzieje dookoła. Nie pozwól żeby inni ludzie wpływali na Twoje prawo do szczęścia. Nie trać czasu na tych którzy Cię nie akceptują. Szukaj ludzi którzy pokochają Ciebie, nie za to kim jesteś, ale za to jaki jesteś. Nie chowaj głowy w piasek i nie wstydź się tego co dyktuje Ci umysł. Nie rób niczego na siłę i wbrew sobie.
Ktoś Cię pobił? Ktoś Cię obraził? Zaciśnij pięści i miej odwagę wyjść z tego z podniesioną głową.
Jesteśmy na tyle silni, na ile nas sprawdzono. Widocznie tych którzy Cię skrzywdzili nie stać na więcej niż znęcanie się nad kimś, potencjalnie słabszym. Oni tracą czas. Ty idź dalej do przodu i spełniaj SWOJE marzenia. 





Obrazek pobrano z: www.lifeinlimbo.org

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz