sobota, 5 października 2013

IRONMAN- Hawaje... Niemożliwe staje się możliwe.

3,9 km pływania
180 km jazdy na rowerze
42 km biegu
Limit: 17 godzin.

Już za kilka dni, jak co roku w październiku w hawajskim mieście Kona na wyspie Big Island odbędą się Mistrzostwa Świata Ironman. Najbardziej prestiżowe zawody z cyklu Ironman.

Nie potrafię sobie nawet wyobrazić co czują osoby które ten dystans ukończyły.
Ból, łzy, radość, zmęczenie.
Ironman to nie jest wyścig.
Ironman to codzienne treningi. Poświęcenie czasu, siły, całego siebie dla czegoś, co na pierwszy rzut oka nie przynosi wymiernych korzyści.
Ironman to sposób życia. 
Same zawody, dobiegnięcie do mety, jest tylko zwieńczeniem setek dni ciężkiej, czasami katorżniczej pracy.

Jestem na samym początku tej drogi i sama jeszcze nie wiem jak daleko zajdę. Na ile starczy mi motywacji i samodyscypliny. 
Wiem jedno... 
ANYTHING IS POSSIBLE! 
Wszystko zależy tylko i wyłącznie ode mnie.
Może będę potrzebować 5 lat, może 10, a może 20...
ale mocno wierzę w to że mi się uda.

Nie ma takiej rzeczy, której człowiek nie jest w stanie dokonać. Potrzebna jest tylko silna wola, gotowość na poświęcenia i brak lęku przed przełamywaniem własnych barier. 

Dla niektórych ludzi przebiegnięcie maratonu to szczyt szaleństwa. Prawdziwi ludzie z żelaza, zanim ruszą na trasę maratonu mają do pokonania:
prawie 4km w wodzie (ponad 150 długości standardowego basenu rekreacyjnego) i 180 km na rowerze.
Kilkanaście godzin morderczego wysiłku.

PO CO?
Odwieczne pytanie.
Po co? Dlaczego tak się katować? Jaki sens ma dążenie do czegoś co daje "jedynie" satysfakcję? Żadnych materialnych korzyści. 

Chęć sprawdzenia się.
Chęć przełamania swoich granic.
Chęć udowodnienia sobie czegoś.

Ciężko to wytłumaczyć.

W minione wakacje po prostu poczułam że muszę coś zmienić w swoim życiu. Choć pozornie wszystko układało się zgodnie z planem (wymarzone studia itp.), czułam że coś jest nie tak. Czegoś mi brakowało. 
Postawa ludzi zajmujących się triathlonem niesamowicie mi zaimponowała i zainspirowała mnie. Doszłam do wniosku że skoro oni tak potrafią, to dlaczego ja nie mogłabym spróbować? 
Z każdym dniem, coraz silniej czuję jak wspaniałą decyzje podjęłam, wywracając swoje życie do góry nogami.
Kiedy ktoś mi się pyta "dlaczego?", zawsze odpowiadam: "Dlaczego nie?" 
To dopiero początek, ale podobno zacząć to połowa sukcesu :)  

6 razy w tygodniu wstaję o 4.30, żeby dojechać na 5.45 na basen. 
1,5 godziny w wodzie.
Oprócz tego minimum 4 razy w tygodniu chodzę na spinning i minimum 3 razy w tygodniu na zajęcia ogólnorozwojowe typu: Body bar, Heavy ball, Ball Shape itp. 
Cudowny klub CityZen stał się ostatnio moim drugim domem. 
To wszystko wplatam w pozostałe codzienne obowiązki. 
Nie jest łatwo i już nigdy łatwiej nie będzie.
Jeśli chce się osiągnąć rzeczy których nigdy wcześniej się nie osiągnęło, trzeba robić rzeczy których nigdy wcześniej się nie robiło.

Podczas Ironmana większość ludzi walczy ze sobą, a walka ze sobą to najtrudniejsza z batalii jaką przychodzi nam stoczyć.

Jeśli macie czas, obejrzyjcie te filmiki.
Wszystkie są naprawdę niesamowite.
Oglądając te relacje zobaczycie, że podczas zawodów Ironman...
...niemożliwe, staje się możliwe. 




Historia Scotta Goodfellow, który traci przytomność podczas biegu. Upada. Mimo to podnosi się, kontynuuje dystans i dobiega do mety. 

"THERE IS NO 'CANT' IN IRONMAN!" 

"You can quit and they don't care, but you will always know."



"Wiśniówka" na torcie:
Mój najukochańszy film związany z Triathlonem. 
Relacje profesjonalnych zawodników, startujących na Hawajach po to aby wygrać i stanąć na najwyższym podium.
Chrissie Wellington i Craig Alexander są po prostu moimi idolami #1 ♥ 

Relacje amatorów, ludzi których jedynym rywalem jest ich własna psychika.
Ludzi którzy nie mają własnych sponsorów, prywatnych trenerów i poza codziennymi treningami muszą prowadzić normalne życie.
Triathlon to drogi sport, dlatego tym bardziej podziwiam ludzi, którzy poświęcają swój czas i swoje prywatne pieniądze, po to aby sięgnąć po coś co jest przeznaczone tylko dla tych najbardziej wytrwałych:
po tytuł Ironmana.



Wszyscy Ci ludzie mają jeden cel: pokonać siebie i przekroczyć metę nim minie północ.

Historia Tary Costa która zrzuciła 70kg (!!) i stanęłam na mecie hawajskich MŚ Ironman.

 Lew Hollander 81 letni (!!) mężczyzna, po raz 22 bierze udział w zawodach IM. Powiedział, że jeśli nie ukończy dystansu, to będzie jego ostatni start. Stanął na mecie po raz 23 :)

Teri Griege, walcząc z dystansem Ironman, jednocześnie walczy z nowotworem.

Merrill Schwartz 71 letni mężczyzna, pod koniec biegu wielokrotnie się przewraca. Ledwo biegnie i po tych kilkunastu godzinach wysiłku ma problemy z utrzymaniem równowagi. Mimo to nie poddaje się. Walczy do końca. Chce ukończyć ten dystans bo jak sam mówi, nigdy nie rezygnuje z tego co sobie postanawia. Kolejny raz udało mu się dotrzymać obietnicy.

Są ludzie, którzy do 50 roku życia KOMPLETNIE nie potrafili pływać! 
W wieku 70 lat mają za sobą już kilka ukończonych pełnych Ironmanów.

Takich i podobnych historii są setki, jeśli nie tysiące. 

Jak tu nie wierzyć w to że nie ma rzeczy niemożliwych? :)

Wszystkie te osoby to bohaterowie. 
Prawdziwi ludzie z żelaza.
Oni są moją inspiracją.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz